Piszę, bo ten starszy pan [byłby dobry w przebraniu Dziadka Mroza!], co tak zabiega o władzę, w ramach kampanii wyborczej wypuścił się na Górny Śląsk. Najpierw tułał się po Zagłębiu, a potem wślizgnął się do Biblioteki w Katowicach, niby na konferencje naukową w salce na dwieście osób ściśle kontrolowanych , wyłącznie po to by pokazać w telewizji spotkanie z panią Zytą, która dała mu 10 złotych na otarcie łez, on się szarpnął, i wycałował ją emocjonalnie. Powiało łagodnym, nieco zaśniedziałym seksem. Ja lubię jak starcy tulą się do siebie. Moneta miała patriotyczne odniesienia okupacyjne, a oni jakby żywcem wyjęci z partyjnych uroczystości PRL-u. Jarosław K. poza tym nie zawiódł; jak zwykle plótł banalne androny, i jak zwykle udawał, że jest z siebie zadowolony. Jego wywód dotyczący Śląska był pocieszny i płytki jak jego strach przed nim. Stwierdził mianowicie, że „Śląsk jest firmą, a Ślazakom-Polakom więcej się należy” Co należy rozumieć, że podzielił sobie tutejszych na tych co w powstaniach byli po stronie polskiej i resztę, i ta nadal jest zakapturzona z antypolskim RaŚ-em na czele. ORMO czuwa!
Tymczasem jego konkurent - Donald Tusk - jeździ swoim busem i płuży Polskę jak chłop skibę ziemi, wchodzi między ludzi i wystawia się na szaniec – na pierwszą linię frontu . Swoją odwagą i talentem kontaktowania się z drugim człowiekiem prze do przodu jak taran i demaskuje staroświeckość i umysłowe ciupcialstwo Jarosława Kaczyńskiego. Konwencja Tuska jest poza możliwościami Kaczyńskiego, ponieważ on nie jest w stanie przyjąć publicznego ciosu i rozmawiać z drugim człowiekiem na równi.
W tych wyborach rejsy liderów po kraju zadecydują o zwycięstwie. Szykuje się kolejny [jeszcze bardziej dotkliwy niż debata w TV] nokaut Jarosława Kaczyńskiego. Także dlatego, że nie było go stać na rozmowę a mieszkańcami Katowic pod pomnikiem Wojciecha Korfantego.
Już teraz widać – kiedy patrzy się na liderów partii w akcji – że mamy dwóch polityków XXI- wiecznych : Janusza Palikota i Donalda. Pozostali są już ze świata recyklingu.
